poniedziałek, 28 listopada 2016

daktylowo migdałowy tort bożonarodzeniowy




'Room is swaying, records playing
All the old songs, we love to hear
All I wish that everyday was christmas
What a nice way to spend the year.'
  (Shakin' Stevens)

Stoimy na progu tego cudownego czasu, kiedy dzieją się niesamowite rzeczy wokół nas i w nas samych. Słuchamy Franka Sinatry i Shakin'a Stevensa w wydaniu świątecznym, z ciemnych kątów nostalgicznie migoczą płomienie świec, w powietrzu delikatnie unosi się zapach cynamonu i pieczonych jabłek. Tymczasem 'listy' do świętego Mikołaja są już w drodze, za oknem szron i mgła, wczoraj wieczorem prószył śnieg, jarmark świąteczny też się zaczął, więc duch bożonarodzeniowy rozgościł się na dobre w Poznaniu.
My mamy taką tradycję, że przedświąteczny okres rozpoczynamy od zawieszenia girlandy. Ta jedna chwila, gdy gasimy wszystkie światła, na dworze już ciemno i nagle zapalają się kolorowe światełka na zielonych gałązkach, to namacalny moment, od którego zaczynamy przygotowania. I chociaż na choinkę jeszcze nie pora, to mąż już sprawdza ozdoby choinkowe i lampki, dzieciaki robią łańcuch z kolorowego papieru, popcornu, wieszają też na lodówce świąteczne własnoręcznie robione arcydzieła, a ja suszę plastry pomarańczy, przygotowuję z dziećmi kartki świąteczne na kiermasz szkolny i najpyszniejsze z zadań - opracowuję świąteczne menu. 
Receptury świąteczne, które mam spisane w oddzielnym zeszycie, zbierane przez wieki całe, są pełne poprawek i notatek na marginesie. Pamiętam moje pierwsze świąteczne menu - wiecie jak to jest? Niby robiłam wszystko tak jak w spisie, a zawsze jakaś niespodziewana kwestia wynikła. Babcine i prababcine receptury były idealne, ale dzisiejsze składniki różnią się od tych sprzed wielu lat - masło, jajka, śmietana, sery... Uczyłam się metodą prób i błędów własnych jak uratować zbyt rzadki sernik, za suchą lub zbyt mokrą masę makową, jak zrobić idealne ciasto na pierogi. Ratowałam kuchnię, gdy zapalił się olej na patelni podczas smażenia ryby i czarne kłęby dymu dryfowały pod sufit. Dzisiaj wiem jedno, najważniejsze to zachować spokój, 'nie dać się zwariować' i czerpać przyjemność z tego co się robi. W końcu jak coś nie wyjdzie, to świat się nie zawali, prawda? A na święta najlepiej przygotować dobrze poznane i sprawdzone potrawy, bo eksperymenty lubią płatać figle zwłaszcza wtedy, gdy nam zależy żeby było idealnie.
Jeśli macie nieodpartą ochotę - jak to i mnie zawsze kusi - żeby co roku przygotować coś zaskakującego i nowego, to mam dla was propozycję na wypróbowanie. Daktylowo migdałowy tort. Nam zasmakował. Gęsty, wilgotny, dla dorosłych amatorów słodkości może być skropiony odrobiną dobrego alkoholu, pełen suszonych owoców i chociaż bez cukru, to pełen słodyczy. Bardzo świąteczny.
Mam nadzieję, że zasmakuje również wam.























































































































































































































































































Receptura:
8 porcji

200 g daktyli suszonych
100 g fig suszonych
250 ml wody

Suszone owoce pokrój na mniejsze części, zalej w rondlu wodą i zagotuj. Następnie zmniejsz ogień i gotuj przez około 10 minut cały czas mieszając. Odstaw do wystudzenia, a następnie dodaj:

1 łyżeczka cynamonu
1/4 łyżeczki kardamonu
50 ml syropu klonowego
2 duże jajka 
170 g mielonych migdałów
100 g suszonej żurawiny
100 g rodzynek dużych
70 ml oleju kokosowego (płynnego)
2 łyżki mąki pszennej
1 łyżeczka proszku do pieczenia

Wszystko dokładnie wymieszaj i przełóż do okrągłej formy o średnicy 18 cm (z odpinanym brzegiem) wyłożonej papierem do pieczenia. Wstaw do nagrzanego piekarnika. 
Czas pieczenia 1 godz. 30 minut.
Temperatura pieczenia to 160*C.

Na formę o średnicy 22-24 cm zwiększ ilość składników o połowę.

Jeśli tort będzie dla osób dorosłych warto nasączyć go koniakiem lub rumem. Według uznania.

Miłego dnia.
Agnieszka

2 komentarze:

  1. Jak zwykle u Ciebie światło i klimat. Czuję te przyprawy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Udzieliła mi się atmosfera Świąt, choć u nas w tym roku nieco inaczej, bo tak się złożyło że mamy przeprowadzkę, w nowym domu może uda się jedynie postawić choinkę :)
    Wigilia u mamy, więc będzie bardzo miłe zamieszanie :) Torcik boski, sycący, zimowy..

    OdpowiedzUsuń

Wspaniale, że dzielisz się ze mną swoją opinią - dziękuję i życzę miłego dnia :)