poniedziałek, 18 kwietnia 2016

Makaroniki kokosowe z kremem mascarpone i malinami























































Czasami najdzie mnie nieodparta ochota na coś słodkiego do kawy i nie ma zmiłuj. Kiedy kilka dni temu wracając ze spaceru wstąpiliśmy do cukierni, której witryna obłożona była samymi cudownymi konfektami, że aż trudno było oderwać wzrok, wiedziałam, że nie wrócimy do domu z pustymi rękoma. Do spróbowania wzięliśmy makaroniki kokosowe oraz ciasteczka z dżemem wiśniowym i kremem. W domu przy kawie pomyślałam: 'idealnie byłoby zrobić z tego jedno ciastko'. Następnego dnia zaczęłam wcielać w życie swoją idée fixe. Plan był prosty: zrobić delikatny kokosowy makaronik, kremowy niewypływający z ciastka środek i owoce dla przełamania słodyczy.

Kokosowe makaroniki to jedne z moich ulubionych ciastek. Pamiętam pierwszy raz kiedy je próbowałam. Miałam może z dwanaście lat i odwiedziła mnie przyjaciółka, którą poznałam podczas koloni nad morzem, Ola. Dzieliło nas ponad pięćdziesiąt kilometrów i odwiedzałyśmy się bardzo rzadko, ale nadrabiałyśmy korespondencją listową - dla młodszego pokolenia objaśniam, że pisanie listów to dawny zwyczaj zastąpiony dzisiaj przez maile i krótszą ich formę czyli sms'y. Ale wracając do tematu, nie było wtedy telefonów komórkowych i komputerów (nie do uwierzenia!) więc pisałyśmy do siebie często listy. To było zawsze niesamowite uczucie wziąć do ręki taki list, otwierać go i pochłaniać litery, wyrazy i zdania, a później czytać jeszcze raz i jeszcze. Do dzisiaj uwielbiam tę formę korespondencji. Pewnego dnia Ola napisała, że przyjeżdża do mnie w odwiedziny, ale niestety list dotarł zbyt późno i nie było mnie tego dnia w domu, a gdy wróciłam... no cóż, przyjaciółka pojechała już do domu zostawiając pudełko makaroników kokosowych, z których zaledwie zostały dwa, ponieważ mój młodszy brat, jak się okazało, też za nimi przepadał :) Nie wiem jak to jest możliwe, ale mogę przysiąc, że smak tamtych makaroników pamiętam do dziś.

Tym razem jednak postanowiłam, że nie będzie to klasyczny makaronik kokosowy, tyko bardziej delikatny i bezowy. Zmieliłam więc wiórki kokosowe w blenderze na bardzo drobno, co nie było łatwe, bo zawierają sporo tłuszczu i po zmieleniu bardzo się kleją, ale rzeczywiście makaroniki wyszły znacznie bardziej delikatne niż tradycyjne kokosanki. Z kremem nie miałam dylematu, ponieważ z góry założyłam, że nie będzie na maśle, nie będzie budyniowy i nie może też być bita śmietana, która mogłaby spłynąć po chwili, więc został mascarpone - w smaku delikatny i neutralny jak śmietanka, a w konsystencji zwarty i kremowy. Owoce natomiast mogą być już dowolne - u mnie dzisiaj maliny, ale doskonale sprawdzą się truskawki, jagody, jeżyny, brzoskwinie, a nawet śliwki, wszystkie te, które są świeże, kwaskowe, soczyste i miękkie.
Efekt okazał się lepszy niż sama przewidywałam - zresztą sami możecie ocenić.























































































































































































































Receptura:
ok 20 szt

MAKARONIKI

4 białka z dużych jajek
2 szklanki cukru pudru
szczypta soli
3/4 szklanki wiórków kokosowych (ja dodatkowo zmieliłam w blenderze)

Białka ubij prawie na sztywno z solą i gdy zaczną robić się sztywne dodaj 1 szklankę cukru pudru, po minucie ubijania dodaj drugą szklankę cukru. Gdy białka będą gęste i lśniące dodaj wiórki kokosowe i zamieszaj wszystko dużą łyżką. Nakładaj łyżką porcje surowej masy na blaszkę wyłożoną papierem do pieczenia i wstaw do nagrzanego piekarnika na 15 - 17 minut. Ja piekłam 15 minut aby makaroniki były z zewnątrz chrupiące a wewnątrz ciągnące i wilgotne. Wydłużenie czasu pieczenia bardziej wysuszy makaroniki.
Temperatura pieczenia to 160*C / 320*F.


KREM MASCARPONE

500 g mascarpone
ok 300 ml kwaśnej śmietany (tyle aby uzyskać kremową konsystencję i nie zbyt rzadką)
3/4 szklanki cukru 
1 - 2 łyżki soku z cytryny

Mascarpone dokładnie wymieszaj z pozostałymi składnikami, ale nie dodawaj całej śmietany od razu, ponieważ ważne jest by konsystencja była odpowiednia i nie spływał krem z makaroników.


DODATKOWO

świeże maliny (około 350 g)
cukier puder do oprószenia (opcjonalnie)
jadalne kwiaty do dekoracji (opcjonalnie)


MONTAŻ

Gotowe i wystudzone makaroniki dobierz parami, czyli tak by były zbliżone wielkością. Na wierzch jednego nałóż łyżkę 'kremu mascarpone' i maliny, a na spodzie drugiego rozsmaruj tylko odrobinę kremu aby ciastka się skleiły. Następnie na wierzchu zrób mały kleksik kremu i połóż dorodną malinkę. W ten sam sposób postępuj z pozostałymi makaronikami. Całość możesz dla ozdoby oprószyć cukrem pudrem i przybrać jadalnymi kwiatkami, ale nie jest to konieczne i nie wpływa na smak. 


Miłego podwieczorku :)

Agnieszka



1 komentarz:

Wspaniale, że dzielisz się ze mną swoją opinią - dziękuję i życzę miłego dnia :)