Zima, przykrywająca świat śniegiem, niczym białym grubym pledem, szczypiąca mrozem policzki, otulająca szczelnie ciepłym wełnianym szalem i dająca przyjemne rozchodzenie się ciepła po całym ciele, gdy bierzemy łyk gorącego kakao, w tym roku nabrała łagodnego usposobienia i od kilku tygodni temperatura jest powyżej zera, najczęściej wieje wiatr i pada deszcz. W ubiegłym tygodniu widziałam klucze powracających ptaków, co uświadomiło mi, że zima mija właśnie, a jednocześnie dało mi nadzieję, że już wkrótce będę mogła zacząć wiosenne porządki. Koniec jednego jest początkiem drugiego.
Już się nie mogę doczekać bogactwa kwiatów, owoców i warzyw, mnogości zapachów, kolorów oraz aromatów. Tęsknię także do długich dni i jasnych, ciepłych, słonecznych poranków, lżejszych ubrań i bosych stóp na rozgrzanym piasku. To wszystko będzie już niedługo... ale teraz wstaję rano, jest ciemno, zimno i deszczowo, czasami poranna kawa jest niemal niezbędna, a podarowanie sobie kilku dodatkowych bezcennych minut w ciepłym łóżku skutkuje zwykle rozpoczęciem dnia z opóźnieniem i śniadaniem jedzonym w pośpiechu lub wcale. Nie umiem sobie jednak odmówić tych drobnych przyjemności zwłaszcza o tej porze roku.
Przyznaję, że w grudniu, styczniu i lutym najtrudniejsze dla mnie są poranki, kiedy budzik nieubłaganie zmusza mnie do
opuszczenia miękkiej i ciepłej pościeli, gdy szósta rano wydaje się być samym środkiem zimnej nocy. Muszę sprawnie
przygotować śniadanie dla wszystkich i kanapki na drugie śniadanie,
ogarnąć poranny chaos i zdążyć z wszystkim na czas. Zdecydowanie, poranki
teraz są największym wyzwaniem, gdy staję w łazience przed lustrem i patrzę we
własne zaspane odbicie, na włosy w nieładzie, oczy zmrużone od nagłego
blasku sztucznego światła, zastanawiając się co ja tutaj robię? Przez
chwilę jeszcze będąc w półśnie automatycznie "odkręcam" wodę i czekam, aż
chłodny strumień zmyje ze mnie resztki nocy. Później wszystko już idzie z
górki. Harmonogram jest napięty, a każda minuta cenna. Lubię więc, gdy
śniadanie jest łatwe i szybkie do przygotowania, a przy tym dające sporą
dawkę energii, by dzień rozpocząć z entuzjazmem. Poza tym fajnie, gdy dzieci mogą aktywnie uczestniczyć w porannej krzątaninie i przygotować sobie śniadanie samodzielnie. Granola spełnia wszystkie te aspekty, a przygotowana własnoręcznie daje kontrolę nad składem mieszanki i jakością, w odróżnieniu od gotowych produktów dostępnych w sklepach.
Kilka dni temu wzięłam na warsztat granolę w naszych ulubionych smakach: czekolada - kokos. Trochę pozmieniałam recepturę, z której korzystam od lat, pojawił się olej kokosowy (żeby było zdrowiej), syrop klonowy dzięki któremu granola cudownie pozlepiała się w większe grudki i jest fantastycznie chrupiąca, zamiast cukru białego używam brązowego i mniej, ponieważ i czekolada i syrop klonowy dostatecznie są słodkie. Tak naprawdę teraz dopiero jestem w pełni zadowolona z mojej granoli, bo dzięki tym małym zmianom, mam wrażenie, że granola uzyskała głębszy i bardziej wyrazisty smak, a w środku oprócz czekolady i kokosa są same zdrowe płatki: owsiane, jęczmienne i ekologiczne chrupki orkiszowe. Takie śniadanie rano zajmuje kilka minut... mam więc pretekst, by poleżeć w łóżku chwilkę dłużej.
1 szklanka płatków owsianych
1 szklanka płatków jęczmiennych
1 szklanka ekologicznych chrupek orkiszowych
1 szklanka wiórków kokosowych
1/3 szklanki nasion lnu
1/2 szklanki orzechów pistacjowych
Wszystko wymieszaj w dużej misce i dodaj mieszankę ze składników poniżej:
1/2 szklanki ciemnego kakao niesłodzonego
1/2 szklanki oleju kokosowego (płynny)
1/3 szklanki brązowego cukru
1 łyżeczka ekstraktu waniliowego
1/4 szklanki syropu klonowego
Po wymieszaniu wszystkich produktów w osobnej miseczce dodaj do miski z płatkami i dokładnie wszystko połącz. Następnie rozłóż równomiernie, niezbyt grubą warstwą na blaszce i wstaw do gorącego piekarnika na pół godziny. Aby uzyskać mieszankę "sypką" należy po 15 minutach pieczenia przemieszać granolę, ale jeśli lubisz większe posklejane kawałki, to nie musisz mieszać w trakcie pieczenia.
Temperatura pieczenia to 175*C / 350*F.
DODATKOWO
100 g dobrej jakości czekolady ulubionej posiekanej
Gotową upieczoną i wystudzoną granolę przełóż do słoja dodając posiekaną czekoladę. Dobre do spożycia przez około 2 tygodnie. Serwuj z mlekiem lub jogurtem.
Miłego dnia :)
Agnieszka
Ja zimy bardzo nie lubię, w tym roku było znośnie, bo właściwie jej nie było, ale ogólnie rzecz biorąc jestem totalnie ciepłolubna i dla mnie optymalna temperatura to 25 stopni;)
OdpowiedzUsuńCo do granoli- pięknie się pozlepiała;)
Z takim śniadaniem zimowe poranki są na pewno o wiele przyjemniejsze :)
OdpowiedzUsuń